wtorek, 15 maja 2012

Przeprowadzka

Czas nastąpił na wielkie zmiany. Stworzyliśmy rodzinę. Byłam Ja, Dariusz, mały Dominiczek i pies Dragon. Czas było znaleźć coś swojego.
Do tej pory przeprowadzaliśmy się ze stancji na stancję. Jednak nasze zarobki lądowały w kieszeniach wynajmujących stancje. Szkoda było dawać komuś pieniądze za coś co nie jest Twoje. Pomyśleliśmy o swoim mieszkaniu.
                                                                  
Przyszedł czas, gdy straciłam pracę, stało się to po okresie trzy miesięcznego macierzyństwa. A z zarobków mojego już narzeczonego nie stać nas było na wynajem stancji, po za tym jeszcze wielu wynajmujących nie życzyło sobie malutkiego dziecka oraz agresywnego psa w ich wynajmowanym mieszkaniu. W związku z tym mieliśmy duży problem. Z pomocą przyszli moi rodzice, którzy przyjęli nas do siebie na pewien okres  czasu. Mieszkaliśmy w moim dawnym pokoiku tam gdzie się wychowałam, jednak było nam ciasno.
I wtedy chyba los nam dał szansę, gdyż Dariusz zaczną więcej zarabiać. awansował na brygadzistę spawacza w dużej firmie spawalniczej. Coś wspaniałego. Wzięliśmy ślub, jednak tylko cywilny, gdyż Dariusz był był rozwodnikiem. Wszystko tak szybko się toczyło. Ale było ciekawie. Chodziliśmy na spacery do lasu, na ryby nad rzekę Łynę w Dobrym Mieście- to przepiękne malownicze miejsce.
                                                                        
Małe miasteczko ale daje tyle możliwości. Spacery, zbieranie grzybów z których przyrządzałam wspaniałe risotto- to ryż zalany bulionem z podsmażonymi grzybkami, cebulką, czosnkiem oraz jakąś wędlinką czy kiełbasą- to taki mały śmietnik, co masz w lodówce możesz dodać- ale najważniejsze są grzyby i ryż. Świetne imprezy- Pokazy psów rasowych, czy zwiedzanie Zameczka Krasickiego w Smolajnach, czy tez chodzenie po szlakach koło Łyny. Ten spokój, wspaniały rozwój mojego synka pozwolił mi na uzbieranie siły aby starać się o nasze własne mieszkanie.
I zaczęło się szukanie. Intensywnie codziennie po kilka godzin spędzałam przed komputerem i na różnych stronach nieruchomości szukałam naszego wymarzonego M-3. Szukałam i szukałam ale tych nieruchomości, mieszkań było tak wiele że można było zgłupieć. Przede wszystkim potrzebna była mi strategia. Jak to zrobić by nie zwariować. Więc Tak:
Po pierwsze- lokalizacja, gdzie chcemy mieszkać- to było oczywiste że w Olsztynie, ale na jakim osiedlu?
Następnie i chyba najważniejsze jaka kwota wchodzi w grę, i czy w ogóle będzie nas stać na taką inwestycję?
Następnie metraż? Ile ma mieć pokoi, czy na parterze, czy na piętrze? Głowa od tego strasznie bolała i powiem szczerze, że sama nie wiem jak bym sobie poradziła bez pomocy koleżanki ze studiów, która pracowała w biurze nieruchomości. Moim zdaniem każdy powinien mieć takiego pomocnika, który by ocenił możliwości finansowe twojej rodziny, sprawdził wszystkie banki oraz zdolność kredytową. Wiem ze taka pomoc wiele kosztuje, ale warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz